Kupując w markecie produkty żywnościowe, coraz częściej się zastanawiamy co "oni" dodają do tych wędlin, soków, napojów czy innych mrożonek. W składzie podają jakieś glutamiany, benzoensany sodu i inne świństwa. Praktycznie trudno znależć produkty, które nie mają jakiś ulepszaczy czy wzmacniaczy smaku, jakby szynka sama nie miała wystarczającego smaku.
Dodatki chemiczne zwykle oznacza się tajemniczymi symbolami "E". Często nie zastanawiamy się, po co to E tam dodali, i myślimy "widocznie musi być". Większość dodatków chemicznych jest trujących, ale w jednym produkcie jest ich niewiele, spełniają ostre normy unijne. Ale czy na pewno? Zjadając kanapkę z wędliną, na środkach konserwujących, zdrowy organizm wydali te dodatki, bo są mu one do niczego nie potrzebne. Ale jeśli zaczynamy ciągle dokładać mu tych dodatków z wielu różnych produktów, może zacząć kumulować toksyny, bo nie nadąży ich wydalać. Do wydalenia toksycznych substancji, potrzebuje witamin, dużo witamin, które pobiera z komórek, gdy w zjadanych produktach jest ich zbyt mało. Nie dostarczając organizmowi odpowiedniej ilości witamin, zaczynamy chorować. Zaczynają się problemy z narządami wewnętrznymi, zapadamy na różnego rodzaju alergie, ostatecznie gdy orgaznim już jest mocno osłabiony i wiekiem i toksynami, otrzymujemy w spadku od cywilizacji raka, lub inną groźną chorobę. Jak się przed tym bronić, to temat na inny artykuł.
Identyczne z naturalnym
Jakże często na opakowaniu można znależć taką informację. Co to oznacza? To nic innego jak syntetyczny składnik, który nie koniecznie musi być identyczny z naturalnym, ale posiada tę jedną identyczną cechę, (barwnik czy aromat), który zastępuje w produkcie, składnik naturalny. Należy ostrożnie podchodzić do wszelkich barwników i dodatków aromatyzujących.
Zdrowa żywność
W pogoni za zdrowiem, wiele osób rzuca się na zdrową żywność, chociaż często do zdrowej to jej jeszcze dalej, od tej konserwowanej chemicznie. Na opakowaniu, można przeczytać "Zdrowa żywność ekologiczna, bez środków konserwujących. Data ważności na spodzie". A na spodzie czytamy "Należy spożyć przed: i tu widnieje 2-letnia data ważności". Jaki cudem, żywnośc bez konserwantów może być zdatna do spożycia, tyle samo co na konserwantach. A jeśli jest to możliwe, to po co używają konserwantów? Tu jest własnie sedno sprawy. Owszem, takie produkty nie zawierają szkodliwych środków konserwujących, ale są mniej zdrowe od tych, zwierających konserwanty. Marketing robi swoje. Produkty konserwowane chemiczne, zawierają niewielkie stężenie szkodliwych dodatków (które zdrowy organizm usunie bez problemu, o ile nie przesadzamy z ich ilością), ale produkt, zachowuje większość witamin i minerałów. Natomiast taka pseudo "zdrowa żywność", z długim czasem zdatnym do spożycia, jest napromieniowywana, sterylizowana lub pasteryzowana, które to czynności, usuwają bakterie, powodujące psucie żywności, ale razem ze składnikami odżywczymi. Czyli zjedzenie posiłku z takich produktów, da nam puste kalorie, bez żadnych witamin. To już lepiej zjeść trawę, która ma tych witamin pełno. Dlatego unikamy wszelkiej "zdrowej żywności", z długim czasem przydatności do spożycia, oraz staramy się unikać chemicznych dodatków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz