sobota, 6 kwietnia 2013

Moja osobista wojna!



 06.04.2013

Dzisiaj po blisko 1/2 roku odważyłam się wejść na wagę i przetarłam oczy ze zdumienia.
przez ten okres schudłam ok.10 kg nie stosując żadnych diet , super ćwiczeń , jazdy na rowerze,  pływania  itp. wysiłków.
Jest prawdą, że do utraty wagi może przyczynić się stres - a tego mi nie brakowało.
Przeprowadzka z wynajmowanego mieszkania z awanturującymi się właścicielami  i w asycie policji , którą wezwałam , choroba ukochanego psa i jego odejście , potworna samotność i niemożliwość aklimatyzacji w nowym mieszkaniu , totalna plajta w nowo otwartej zielarni , która wcześniej w/g planów miała być apteką - zero klientów. I do tego totalny brak pieniędzy na dalsze życie.
Wydałam mnóstwo " kasy" na otwarcie tej cholernej apteki i okazało się , że tam może być tylko zielarnia.
 Co to kogo obchodzi , że wydaje się dziesiątki tysięcy na przystosowanie lokalu - i jest się zdanym na "chore" przepisy urzędnicze. Moja wina, że połakomiłam się na przejęcie lokalu w którym wcześniej była apteka przez 10 lat i niestety splajtowała. W/g nowych przepisów, trzeba był wszystko zaczynać od początku. 
Nie chcę więcej o tym pisać, ale przez to nie mogłam normalnie egzystować, bo nie wiedziałam co dalej będę robić.
Wracając do odchudzania  - nie miałam jakiś specjalnych planów. Jadłam mniej , i nerwy.
Uwielbiam zupy. Mogłam nie zjeść drugie dania - ale zupa była koniecznością.
Otyłość w moim przypadku sprawiła ,że jestem chora na nadciśnienie, cukrzycę , i bardzo zaawansowaną arytmię . 
Zdrowy rozsądek nakazywał by  zweryfikować wszystko co się je. Z jednej strony byłam wściekła na siebie , a z drugiej strony zajadałam wszystkie niepowodzenia.
 Nigdy nie miałam odwagi sama przed sobą przyznać się, że  pomimo biologicznego wykształcenia  nie mam pojęcia  o wszystkich zagrożeniach.
 A przecież mogłam je wymienić jednym tchem .
Po raz pierwszy w moim życiu zdarzyło się , że chudnięcie było reakcją organizm  na stres.
Do jutra.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz